Rynek e-commerce wciąż dynamicznie się rozwija, a własny sklep internetowy to dla wielu przedsiębiorców naturalny krok w stronę rozwoju biznesu. Pytanie tylko – na jakiej platformie go zbudować? WooCommerce, PrestaShop, OpenCart, a może Magento? Każde z tych rozwiązań ma swoje zalety i wady, a wybór odpowiedniego systemu może zdecydować o sukcesie (lub porażce) całego przedsięwzięcia.
Aby rozwiać wątpliwości i pomóc początkującym (ale nie tylko!) sprzedawcom, zaprosiliśmy do rozmowy doświadczonego specjalistę e-commerce, Pawła Nosko z agencji Design Cart, która od lat wdraża sklepy internetowe na różnych platformach.
Rozmowę poprowadzi Piotr Wolczański, dziennikarz specjalizujący się w nowych technologiach i cyfrowym biznesie.
Piotr Wolczański:
Na wstępie bardzo dziękuję, że zgodziłeś się porozmawiać, Paweł. Wiem, że w Design Cart jesteście po uszy w projektach e-commerce, więc tym bardziej doceniam Twój czas.
Pozwól, że przejdę od razu do rzeczy – wiele osób zadaje sobie dziś pytanie: czy w ogóle jeszcze opłaca się zakładać sklep internetowy? Rynek wydaje się przesycony, konkurencja ogromna, a klienci coraz bardziej wymagający. Co o tym sądzisz?
Paweł Nosko:
Dzięki Piotr za zaproszenie, bardzo się cieszę, że możemy porozmawiać o tym, co dzieje się na rynku e-commerce, bo to temat, który jest mi naprawdę bliski.
A wracając do pytania — tak, moim zdaniem wciąż bardzo opłaca się zakładać sklep internetowy. Tylko trzeba to robić z głową. Rynek e-commerce rośnie z roku na rok, zmieniają się tylko zasady gry. To już nie są czasy, kiedy wystarczyło wrzucić kilka produktów i liczyć na sprzedaż. Dziś użytkownik oczekuje jakości — szybkiego działania strony, intuicyjnego procesu zakupowego, wiarygodnych opinii i przejrzystej oferty.
Ale jeśli masz dobry produkt, znasz swoją grupę docelową i potrafisz zbudować zaufanie — sklep online nadal może być bardzo dochodowym biznesem. Co więcej, dzięki technologii można zacząć relatywnie niskim kosztem. Open Source, dropshipping, automatyzacje, integracje — to wszystko daje ogromne możliwości, których jeszcze 10 lat temu nie było.
Piotr Wolczański:
Skoro się opłaca to kolejne pytanie…Ty dobrze wiesz co pewnie się dobrze sprzedaje w sieci a co nie.
Gdybym miał zakładac sklep jaką niszę byś mi doradził ?
Paweł Nosko:
O, to jest pytanie, które słyszę bardzo często. I uczciwie powiem: nie ma jednej złotej niszy, która pasowałaby każdemu. Ale jeśli miałbym doradzić komuś, kto dopiero startuje, to skupiłbym się na trzech zasadach: pasja, potencjał i problemy.
Po pierwsze: pasja. Jeśli interesujesz się jakimś tematem — to masz przewagę. Znasz klienta, jego język, rozumiesz produkt. Łatwiej zbudujesz społeczność i zaufanie.
Po drugie: potencjał. Czyli sprawdź, czy na ten produkt jest popyt. Można to łatwo przeanalizować w Google Trends, Allegro, Amazonie, czy przez narzędzia do badania rynku.
I po trzecie: czy rozwiązujesz jakiś problem. Produkty, które odpowiadają na konkretne potrzeby, mają większe szanse na sprzedaż. Np. suplementy na sen, ergonomiczne meble do pracy zdalnej, akcesoria dla dzieci z nietolerancjami — to są rzeczy, które nie tylko się sprzedają, ale budują lojalnych klientów.
Z nowszych trendów poleciłbym np. produkty ekologiczne, personalizowane akcesoria, rękodzieło, gadżety fitness, sprzęt DIY. Ale zawsze warto połączyć to z własnym doświadczeniem albo pasją — wtedy dużo łatwiej się tym biznesem „żyje”.
Piotr Wolczański:
Paweł, skoro uznajesz, że prowadzenie sklepu internetowego wciąż się opłaca, to zapytam wprost: z jakim budżetem trzeba dziś wystartować? Ile taka przygoda może kosztować na początku?
Paweł Nosko:
To pytanie słyszę bardzo często i muszę przyznać – odpowiedź nigdy nie jest jednoznaczna. Wszystko zależy od tego, jak ambitny jest projekt i na jakim etapie jest osoba, która chce uruchomić swój sklep.
Jeśli ktoś dopiero zaczyna i myśli o prostym, ale profesjonalnym sklepie, powinien przygotować się na wydatek rzędu 5 do 15 tysięcy złotych. Mówimy tu o całym procesie – od wyboru platformy, przez wdrożenie graficzne, aż po działania marketingowe.
Na początku warto postawić na coś prostego i skalowalnego, na przykład OpenCart. To platforma open source, więc nie płacimy żadnych abonamentów, a mamy dużą swobodę. Oczywiście trzeba mieć kogoś, kto zna się na wdrożeniu, ale w zamian mamy pełną kontrolę nad sklepem i brak ukrytych kosztów w przyszłości.
W tej kwocie mieści się też zakup domeny, hostingu, wdrożenie systemu płatności, certyfikat bezpieczeństwa i przygotowanie pierwszych materiałów – zdjęć i opisów produktów. No i oczywiście marketing. Nawet najlepszy sklep nie sprzeda niczego, jeśli nikt się o nim nie dowie. Dlatego kampania Google Ads czy promocja w social mediach to nie opcja – to obowiązek.
Podsumowując – nie trzeba mieć ogromnych pieniędzy, ale warto mieć przemyślany plan i zabezpieczony budżet na kilka pierwszych miesięcy, kiedy inwestujemy więcej, niż zarabiamy.
Piotr Wolczański:
Wspomniałeś o OpenCart, a to dla wielu naszych słuchaczy może być nowość. Wszędzie wokół słyszymy o WooCommerce — blogi, YouTube, grupy na Facebooku. Czym właściwie jest ten cały OpenCart i dlaczego warto go rozważyć?
Paweł Nosko:
To dobre pytanie. WooCommerce rzeczywiście dominuje w polskiej przestrzeni internetowej, głównie dlatego, że jest dodatkiem do WordPressa, który sam w sobie jest najpopularniejszym systemem CMS na świecie. Problem w tym, że WooCommerce nie jest tworzony z myślą tylko o sprzedaży. To wtyczka do systemu blogowego, która próbuje udawać pełnoprawny sklep.
OpenCart to zupełnie inna historia. To system stworzony od podstaw wyłącznie do prowadzenia sklepu internetowego. Nie ma tam niepotrzebnych dodatków, nie jest obciążony funkcjami bloga czy stron firmowych. Dzięki temu działa szybciej, jest stabilniejszy i przede wszystkim — łatwiejszy do opanowania przez osobę, która chce po prostu sprzedawać.
W OpenCart wszystko jest klarownie uporządkowane: zarządzanie zamówieniami, produktami, klientami, rabatami — to działa od razu po instalacji. Nie trzeba instalować kilkunastu wtyczek, żeby mieć pełnoprawny sklep. I co ważne — system jest lekki, szybki i wyjątkowo skalowalny.
Na Zachodzie OpenCart cieszy się bardzo dużym uznaniem. W Polsce był trochę w cieniu, ale to się zaczyna zmieniać. Zwłaszcza z gotowym szablonem DC Minimal, które robią z OpenCarta platformę gotową na start bez większych inwestycji.
Dowiedz się więcej: Tworzenie sklepu internetowego w Design Cart
Piotr Wolczański:
No dobrze, a jak wygląda kwestia czasu? Ile dzisiaj trwa zrobienie sklepu internetowego od zera? Mam na myśli takiego w pełni działającego, gotowego do sprzedaży.
Paweł Nosko:
To zależy, jak bardzo ten sklep ma być rozbudowany i ile rzeczy chcemy zrobić samodzielnie. Ale mówiąc realistycznie — prosty, funkcjonalny sklep na OpenCart, z gotowym szablonem takim jak DC Minimal, można postawić nawet w 2–3 dni robocze. Serio.
Wystarczy mieć domenę, hosting i pomysł na produkty. Sama instalacja systemu to kwestia 10 minut. Konfiguracja języka, waluty, podatków — kolejne kilkadziesiąt minut. Potem instalujemy szablon, uzupełniamy produkty i można ruszać.
Oczywiście, jeśli chcemy coś bardziej „szytego na miarę” — z indywidualną grafiką, integracjami z magazynem, systemami płatności, kurierami — to mówimy o kilku tygodniach pracy. Ale to wciąż ułamek czasu w porównaniu do wdrażania systemów pokroju Magento czy szytych od zera rozwiązań.
Z mojej perspektywy — kto dziś zwleka kilka miesięcy ze startem sklepu, ten zwyczajnie traci czas i pieniądze.
Piotr Wolczański:
Czy są jakieś konkretne trendy, które bierzecie pod uwagę, tworząc sklepy internetowe? W końcu technologia się zmienia, oczekiwania klientów też.
Paweł Nosko:
Zdecydowanie tak. Branża e-commerce nie stoi w miejscu, a my w Design Cart staramy się być zawsze o krok przed. Pierwszy trend, który muszę wymienić, to mobilność — dziś większość zakupów odbywa się przez telefon, więc każdy sklep musi być perfekcyjnie responsywny. Tu nie ma miejsca na kompromisy.
Drugi trend to szybkość działania. Użytkownicy nie mają cierpliwości — jeśli sklep ładuje się dłużej niż 2–3 sekundy, zamykają kartę. Dlatego bardzo dbamy o optymalizację kodu, wybór dobrego hostingu i jak najmniejszą ilość zbędnych dodatków.
Trzeci to automatyzacja. Im więcej sklep robi sam — np. wysyłanie maili, przypomnienia o porzuconym koszyku, programy lojalnościowe — tym lepiej. Sklep ma działać sprawnie bez ciągłego „doglądania”.
No i ostatni — prostota użytkowania. Zarówno dla klienta końcowego, jak i właściciela sklepu. Tworzymy takie panele administracyjne, które są logiczne, przejrzyste i nie wymagają doktoratu z informatyki.
Trendy zmieniają się szybko, ale jedno jest pewne — sklep internetowy musi być wygodny, szybki i przyjazny w obsłudze. Wtedy sprzedaje.
Piotr Wolczański:
Załóżmy, że zrobiliście już dla mnie sklep internetowy. Co dalej? Otwieram szampana i czekam na klientów?
Paweł Nosko:
Oj, gdyby to tak działało, to mielibyśmy tysiące milionerów w Polsce ?. Zrobienie sklepu to dopiero początek drogi. Taki fundament. Prawdziwa praca zaczyna się zaraz po wdrożeniu.
Po pierwsze: ruch. Sklep bez odwiedzających to jak piękna restauracja na środku pustyni. Trzeba przygotować strategię marketingową — Google Ads, social media, pozycjonowanie. Na początku warto skupić się na jednym-dwóch kanałach, ale robić je porządnie.
Po drugie: optymalizacja konwersji. Zbieramy dane, patrzymy, gdzie klienci porzucają koszyk, co działa, co nie. Czasem drobna zmiana, jak np. lepsze zdjęcie produktu, potrafi zwiększyć sprzedaż o 20%.
Po trzecie: budowanie relacji z klientem. Newsletter, automatyzacja komunikacji, programy lojalnościowe — to wszystko sprawia, że klient wraca. A powracający klient to największy skarb.
I po czwarte: wsparcie techniczne i rozwój. Świat e-commerce się zmienia, pojawiają się nowe potrzeby. Dlatego ważne, żeby sklep był rozwijany, a nie tylko „postawiony i zapomniany”.
Piotr Wolczański:
Czy promocja sklepu jest kosztowna? A może… bardziej kosztowna niż samo jego stworzenie?
Paweł Nosko:
Bardzo często jest droższa — i to zdecydowanie. Zwłaszcza jeśli mówimy o skutecznej promocji. Wiele osób skupia się na tym, żeby zbudować „idealny” sklep, dopieszczają każdy piksel, a potem… brakuje im budżetu, żeby kogokolwiek tam zaprosić.
Wyobraź sobie, że zbudowałeś piękny butik w centrum handlowym, ale nie powiesiłeś szyldu, nie robisz reklam, nie ma nawet ulotki. Klienci się nie pojawią. W e-commerce jest dokładnie tak samo.
Zazwyczaj koszty reklamy przewyższają koszty sklepu w ciągu kilku pierwszych miesięcy. Sam sklep może kosztować 5–10 tys. zł, a na reklamę trzeba szykować podobne kwoty, jeśli zależy Ci na szybkim efekcie. I to nie jest jednorazowy wydatek — promocja to proces ciągły.
Oczywiście są też sposoby na tańszą promocję — np. działania organiczne w social mediach, content marketing, SEO — ale one wymagają czasu i zaangażowania. Jeśli nie masz budżetu, musisz mieć czas. I odwrotnie.
Najlepsze efekty daje mądre połączenie obu: płatnych kampanii (dla szybkiego startu) i działań organicznych (dla długofalowej obecności w sieci).
Piotr Wolczański:
Jaki rodzaj reklamy byś mi polecił, zakładając, że właśnie wystartowałem z nowym sklepem?
Paweł Nosko:
Na start? Google Ads i kampanie produktowe w Google Merchant Center. To najszybszy sposób, żeby dotrzeć do ludzi, którzy już szukają tego, co sprzedajesz. Czyli reklama trafia do konkretnej potrzeby, nie musisz budować świadomości marki od zera.
Jeśli masz produkty fizyczne, które da się dobrze sfotografować i mają konkurencyjne ceny — Google Zakupy (czyli Product Listing Ads) to złoto. Widać zdjęcie, nazwę, cenę i klik prowadzi prosto na stronę produktu.
Druga rzecz, którą bym uruchomił praktycznie od razu, to remarketing — czyli reklamy „śledzące” osoby, które odwiedziły już Twój sklep. To bardzo tanie kliknięcia, a pozwalają przypomnieć się klientowi w odpowiednim momencie, kiedy np. jeszcze się zastanawia.
A jeśli Twój sklep ma potencjał wizualny, np. sprzedajesz odzież, dodatki, meble, dekoracje — to Meta Ads (Facebook + Instagram) też warto rozważyć. Świetnie działa karuzela produktowa, dobrze dobrany content i kampanie na zaangażowanie.
Podsumowując:
- Google Ads — żeby pozyskać klientów aktywnie szukających produktów.
- Remarketing — żeby ich odzyskać.
- Social Media Ads — jeśli masz mocny kontent wizualny i budujesz markę.
A co ważne — trzeba testować. Nie ma jednej recepty na sukces. Działamy, sprawdzamy co działa, skalujemy. I dopiero wtedy budujemy długoterminową strategię.
Piotr Wolczański:
Paweł, ogromnie dziękuję za poświęcony czas i bardzo konkretną rozmowę. Myślę, że wielu osobom otworzyłeś oczy na to, jak dziś wygląda budowanie sklepu internetowego — nie tylko od strony technicznej, ale też strategicznej.
Paweł Nosko:
Dzięki za zaproszenie, Piotrze. Mam nadzieję, że ten wywiad pomoże osobom, które dopiero planują wejść w e-commerce. Sklep internetowy to nie tylko platforma, ale cały proces — od pomysłu i wdrożenia, po promocję, analizę danych i rozwój. Dobrze poprowadzony może być świetnym źródłem dochodu, ale trzeba podejść do tego jak do biznesu, a nie jak do hobby.